Dzisiaj w szkole nie mało zrobiłem salta w bok. Coś na styl gwiazdy lecz w powietrzu. Okazało się to tylko wywróceniem na plecy. To są skutki śliskiej podłogi.

Dzisiaj siedziałam na korytarzu w szkole, nauczyciela nie było. Postanowiłam, że poskaczę sobie po ławce (do siedzenia). Stanęłam na nią, niestety, za blisko krawędzi i ławka się przechyliła, dobrze że nie spadła.
Dostałabym prawie na przerwie miotłą, bo 2 gimnazjum rzucała nią po korytarzu.

Zacznijmy od tego, że wróciłam do domu cała mokra od śniegu. Zacznijmy od tego, że sprawczynią tego była oblodzona górka koło szkoły. Mimo że mam te parę lat na karku ślizgawką nie pogardzę. To niezapomniane uczucie, kiedy zjeżdżasz z górki na cztertechliterach, jesteś coraz bliżej krawędzi, masz wrażenie że za chwilę wylecisz i sobie coś złamiesz, ale w końcu z ulgą wbijasz się w gromadkę czwartoklasistów którzy się wywalili i nie mogą się podnieść. Taki żywopłot powiedziałabym. Ale najlepsza zabawa jest kiedy ktoś o większej prędkości jadący z góry popchnie, wtedy można ze dwa razy obrócić się wokół własnej osi podczas zjeżdżania

PS: Czwartaki nie ucierpiały Za to mojemu koledze podczas zjazdu dość mocno wyjechałam z buta, za co go przepraszam

Szarpanie się z całą klasą z nauczycielem :3
<3 Kocham to.

tego akurat nie przeżyłąm, ale dowiedziałam się od przyjaciółki :
gościu od matmy rzucał w uczniów kredą, gdy był zły, a czasem bez przyczyny

Ostatnio edytowany przez Aleksandram-1999 (2012-12-21 18:17:09)